I w tym miejscu należy przytoczyć opowiadaną czasem na koncertach przez Kazika Staszewskiego anegdotę o tym, jak to Roman Kołakowski przetłumaczył piosenki Toma Waitsa nie znając angielskiego, oraz płynący z niej wniosek: że tłumacz musi przede wszystkim biegle władać językiem na który tłumaczy, co niestety ostatnio bardzo często nie ma miejsca.

--