Szukaj Pokaż menu

Też miałeś takie przedświąteczne deja vu?

29 840  
46   2  

Wiadomości kulturalne III

15 552  
15  
Kliknij i zobacz więcej!Dziś, zamiast głupkowatych wstępów, będzie błyskotliwy aforyzm:

"Wymagam od miasta, w którym mam mieszkać, asfaltu, kanalizacji, klucza od bramy, ciepłej wody. Dowcipny i kulturalny jestem sam."
Karl Kraus

* * *

XVII Mistrzostwa Polski w Tańcu Towarzyskim wygrał woźny, pan Czesiek, który został dostrzeżony w pobliżu parkietu przez jury. Konkurenci mieli w tym czasie castingi w TV, radio i prasie kolorowej. Pan Czesiek, jak się okazuje - sportowy człowiek renesansu, trenował kiedyś trochę boks i sztafetę 4x50 gram, więc cieszy, że duch czystej, zdrowej rywalizacji sportowej w narodzie nie ginie.

* * *

Balet. Coraz trudniej o światowej klasy baletmistrzów z prawdziwego zdarzenia. Cóż, Polska to taki kraj, gdzie prędzej wyremontują, niż zatańczą "Fontannę Bachczysaraju".

Gadki Uskrzydlone, czyli Wingsizmy II

17 757  
26  
Kliknij i zobacz więcej!Niezorientowani znajdą kilka słów o tym serialu tutaj. A my bez zbędnych wstępów przechodzimy do gadek:
 
Brian [o Joe i Helen]: Zabawna z nich para.
Roy: Mimo to, lepiej być z kimś, niż łazić po lokalach dla samotnych serc. Okropne, samotne życie…
Lowell: Tak, rozumiem cię, Roy. Zanim poznałem Bunny, spędziłem wiele wieczorów w ‘Night & Castle’, zastanawiając się, gdzie się podziały te wszystkie wspaniałe kobiety...
Brian: Lowell, ‘Night & Castle’ to bar dla homoseksualistów.
Lowell: Naprawdę? To by wyjaśniało te telefony od Steve’a…
 
***

 [Antonio wyjeżdża na wakacje do Włoch - żegna przyjaciół]
Antonio [wzruszony]: Więc nadeszła chwila pożegnania. To dla mnie bardzo trudny moment.
Joe [nie odrywając oczu od gazety]: Do widzenia, baw się dobrze.
Antonio: Dziękuję. Wiecie, nie jest łatwo powiedzieć ‘do widzenia’.
Helen [przy kuchni]: Przyjemnej podróży.
Antonio: Dziękuję. Ale wiedzcie, że codziennie po przebudzeniu będę kierował wzrok ku Ameryce, mojej przybranej Ojczyźnie… I ku wam, moim drogim przyjaciołom, którzy przyjęliście mnie na swe łono…
Roy: Na litość boską, Dorotka krócej żegnała się z krainą Oz! Stuknij trzy razy obcasami i znikaj!
 
***

Brian [rozmawia z księdzem]: Więc mówi ksiądz, że nie ważne, co robiłem przez całe życie – jeśli w ostatniej chwili szczerze wyznam grzechy, to i tak się załapię?
Ksiądz: Teoretycznie – tak, ale uważam…
Brian: Dobra, nie trzeba, dziękuję, Wasza Wspaniałość. Joe! Chyba znalazłem furtkę w tej sprawie z niebem i piekłem!!!
 
***

[trener Snyder odwiedza swojego dawnego ucznia, Joe]
Joe: Trenerze, co za niespodzianka! Co pan tu robi?
Trener: Hackett, nieźle wyglądasz, chociaż trochę skapcaniałeś. Na ziemię i pięćdziesiąt pompek. Ha,ha, żartowałem.
Joe: Ha, ha, co nowego u pana?
Trener: Pewnie słyszałeś. Założyli mi rozrusznik serca.
Joe: Bardzo mi przykro, wszystko w porządku?
Trener: Przeważnie tak, wiesz… HEJ! [do Helen stojącej przy kuchni] Nie dotykaj kuchenki mikrofalowej!
Helen: To jest toster.
Trener: W takim razie, kotku, wrzuć mi tam pajdę i nie żałuj sera. [zapala papierosa]
Joe: Pan dalej pali?
Trener: Ograniczam się do dwóch paczek dziennie od czasu, jak wycięli mi płuco. Ale grunt, ze mózgownica pracuje. [do Helen] Hej, kotku, wrzuć mi tam pajdę i nie żałuj sera!
 
 ***

[Roy ma wystąpić na żywo w telewizji – przyjaciele zbierają się przed telewizorem]
Helen: Uwaga wszyscy, rozgrzewka skończona. Czas na Roya!
Lowell: Taak, nagranie tego wiekopomnego wydarzenia będzie wspaniałym prezentem gwiazdkowym dla Roya. W tej chwili mój magnetowid uruchamia się i przełącza na kanał 11.
Helen: Lowell, występ jest na kanale 13.
Lowell: Acha… Nie szkodzi. I tak zapomniałem włożyć kasetę.
 
***

[z gabinetu Roya dobiegają odgłosy potężnej bójki]
Fay: Co to za hałas?
Roy [krzyczy w gabinecie]: Wynoś się i zostaw mnie w spokoju!
Fay: Ktoś maltretuje Roya! Mógłbyś coś w końcu zrobić, Antonio!
Antonio [mruczy cicho pod nosem]: Hej, bandyto, zostaw naszego przyjaciela Roya w spokoju…
 
***

Helen [na widok wchodzących do terminalu]: Boże! To Edward Tinsdale, dyrygent Minneapolis Philharmonic Orchestra. To geniusz! Nie może mnie tak zobaczyć. Wyglądam jak kelnerka.
Brian: Podejdź i przedstaw mu się.
Helen: Nie mogę! Śmierdzę pastą jajeczną.
Brian: To twoja szansa.
Helen: Taa, co mam powiedzieć żywej legendzie?
Joe: Może… zapytaj: ‘Kto jest pańskim ulubionym kompozytorem?’
Helen: Jasne, Joe. ‘Przepraszam, panie Einstein, jaka jest pańska ulubiona liczba?’?!
 
***

Joe [do Lowella, który właśnie skończył naprawę samolotu]: Co z częścią?
Lowell: Przykro mi, ale grat jest uziemiony. Rozpórka przedniego koła to bardzo skomplikowana część, Joe.
Joe: Mówiłeś to samo godzinę temu!
Lowell: Nie sądzę, żebym wtedy powiedział ‘bardzo’.
 
***

[Brian kombinuje jak wykręcić się od randki z przerażającą go policjantką Colleen]
Brian [do Joe’go]: Masz uciechę, co? Joe, jestem zdesperowany! Próbowałem każdej broni w moim arsenale – czaru, oszustwa, oziębłości, perfidnej manipulacji. Wszyscy przyjaciele mnie zawiedli…
Joe: Dlaczego po prostu nie powiesz jej prawdy?
Brian: Pewnie, to może od razu przyklej mi tarczę strzelniczą do rozporka!
Fay: Brian! Przyszła Colleen… i jest uszminkowana.
Brian [do Joe’go]: Dobra, Joe, zrobię jak radzisz. Ale jeśli ona mnie zabije, powstanę z grobu i będę ci robił bałagan w szufladzie na skarpetki!
 
***

[Joe zniszczył model sterowca Lowella, czego ten nie może mu wybaczyć]
Joe: Ja po prostu nie umiem tego naprawić. Ale chcę, żebyśmy pozostali przyjaciółmi. Co zrobimy?
Lowell [pada na kolana]: Pomódl się ze mną, Joe!
Joe: Co?!?
Lowell [ciągnie Joe’go za krawat i zmusza do uklęknięcia]: Módl się. Ojcze w Niebiesiech, patrzysz na dwie umęczone dusze. Jesteśmy ułomnymi śmiertelnikami. Nie jesteśmy doskonali, popełniamy błędy i czasami nie potrafimy znaleźć przebaczenia w naszych sercach. Prosimy cię, naucz nas przebaczać.
Joe [po chwili]: Skończyliśmy?
Lowell: Nie. Musimy cierpliwie czekać na znak.
Joe: Jaki znak?
Lowell: Znak, że dość już cierpieliśmy i możemy znów być przyjaciółmi. [nadal klęczą]
Joe: Ile to zwykle trwa?
Lowell: Ciii!
Joe: Nogi mi drętwieją!
Lowell: Mnie też. To ten znak! [wstają z klęczek]
Joe: To był znak?
Lowell: Hej, ile razy można rozdzielać Morze Czerwone…
 
***

[Brian i Joe odwiedzają w Nowym Jorku knajpę ‘Kompletnie Gołe Golaski’]
Joe: Gołe dziewczyny są tu tylko po to, żeby nikt nie zauważył, jak obskurny jest ten lokal.
Brian: Żartujesz chyba, mam zamiar przerobić mój pokój w tym stylu!
 
***

Fay [do Helen]: I co, poznałaś kogoś miłego na tym weselu?
Helen [zjadliwie]: O, tak. Jedyny facet do wzięcia dłubał sobie w zębach zapałkami.
Roy: No to co?
Helen: Zęby trzymał w ręku!


W poprzednim odcinku...
26
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Wiadomości kulturalne III
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu 7 zwariowanych ciekawostek z odległego Kazachstanu
Przejdź do artykułu Gadki Uskrzydlone, czyli Wingsizmy - pilot serialu
Przejdź do artykułu Idioci są wśród nas VIII - edycja facebookowa
Przejdź do artykułu "2 girls & 1 cup" - sequel
Przejdź do artykułu Liczniki i kokpity w samochodach, które wyprzedziły swoje czasy
Przejdź do artykułu Do czego są zdolni aktorzy?
Przejdź do artykułu Martin A. Couney uratował tysiące dzieci, bo nie wiedział, że to niemożliwe
Przejdź do artykułu Autentyki CCXXVI - Szpitalne Andrzejki
Przejdź do artykułu Kacztrix Reaktywacja

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą