Szukaj Pokaż menu

Podstawowe pozy zdjęciowe lasek internetowych

107 380  
649   24  
Czy wszystko można skatalogować? Jeśli można zrobić to z pozami zdjęciowymi niezbyt błyskotliwych lasek, próbujących zrobić karierę w internecie słodkimi fotkami, to chyba tak...

Kliknij i zobacz więcej!

Zaginął kotek

86 947  
960   24  
Ogłoszenie znalezione na jednym z sosnowieckich słupów. Naprawdę, cała redakcja ubolewa i przyłącza się do akcji poszukiwania, gdyż wygląda na niezwykłego...

Kliknij i zobacz więcej!

Sławni panowie, sławne panie XI

35 533  
183   1  
Dziś sławni i do dziś znani oraz gwiazdy swoich czasów, a dziś troszeczkę jakby zapomniani. Jednak wszystkich łączy jedna cecha. Poczucie humoru to oni mieli...

Franciszek Lehar

Franciszek Lehar opowiedział kiedyś następującą historyjkę:
- Pewnego razu miałem dyrygować orkiestrą w małym prowincjonalnym mieście. Przyszedłszy na próbę, stwierdziłem z radością, że orkiestra jest niespodziewanie liczna. Wśród instrumentów zauważyłem nawet puzon. W trakcie próby solo instrument ten nie wypadł jednak tak jak należało, przerwałem więc i zapytałem:
- Panie puzonisto, dlaczego pana nie słychać?
- Niestety, nie potrafię grać! - szczerze odpowiedział muzyk. - Dano mi ten instrument tylko po to, aby nasza orkiestra zrobiła na panu lepsze wrażenie...

* * * * *

Giovanni Battista Lampi

Gdy w towarzystwie rozmawiano na tematy gastronomiczne, Lampi zdradził przyjaciołom swoją zasadę kulinarną:
- Risotta nie jem w domu, bo wiem, co w nim jest, a w restauracji nie zamawiam, bo nie wiem, co w nim jest.

* * * * *

Albert Lambert

W filmie "Zabójstwo księcia Gwizjusza" Albert Lambert, grający rolę tytułową, tak jak to wielokrotnie czynił w teatrze, spokojnie i miarowo oddychał, mimo że na scenie został zabity. Zauważył to jego starszy kolega Le Bargy, który poprosił Lamberta:
- Nie oddychaj! To nie teatr, na scenie w teatrze ludzie widzą cię z daleka, natomiast na ekranie widać każdy ruch. Pamiętaj, że umarłeś!
- Umarłem - przyznał znany aktor - ale nie zostałem pogrzebany, a tylko pod ziemią nie ma czym oddychać.
Nie było rady, oddychanie Lamberta widać wyraźnie nawet dziś, pomimo bardzo już zniszczonej taśmy.

* * * * *

Jean la Fontaine

Słysząc kiedyś, jak ktoś się rozczula nad losem potępionych wśród ogni piekielnych, La Fontaine rzekł:
- Mam nadzieję, że stopniowo przywykną do tego i w końcu poczują się jak ryby w wodzie...

Jean la Fontaine przeczytał kiedyś żonie rozdział swojej nowej książki, której bohater nie mógł zdobyć ukochanej dziewczyny. Fragment wysłuchanej opowieści tak bardzo wzruszył żonę pisarza, że popłakała się i nie zastanawiając się wiele, poprosiła męża:
- Dajże mu wreszcie tę jego ukochaną!
- Wybacz, ale nie mogę! To przecież dopiero pierwszy tom!

* * * * *

Albert Ladenburg

Albert Ladenburg najbardziej lubił muzykę Brahmsa i któregoś dnia specjalnie pojechał do Hamburga, aby usłyszeć nowy, nigdzie dotąd nie grany koncert tego kompozytora.
W czasie przerwy podszedł do swej znajomej, pani Schuman, aby się z nią przywitać i objaśnił jej, że do Hamburga sprowadził go koncert Brahmsa.
- W takim razie powinien pan się przywitać ze mną! - wtrącił stojący obok nieznajomy.
- Przepraszam, ale nie mam przyjemności znać pana - odpowiedział ze zdziwieniem Ladenburg.
- To właśnie ja jestem Brahms! - odpowiedział ze śmiechem muzyk.

* * * * *

Andrzej Kurylewicz

Działo się to w latach pięćdziesiątych. Po występie w Piwnicy pod Baranami grupa wykonawców przechodziła przez centrum Krakowa, gdy z wieży Kościoła Mariackiego rozległ się hejnał. Przystanęli więc pod pomnikiem Mickiewicza i słuchali, kierując głowy w górę. Gdy trzykrotnie dźwięki przebrzmiały, Kurylewicz wyciągnął swoją trąbkę i... czwarty hejnał popłynął z dołu... Tak oto artysta z Piwnicy wyręczył mistrza Śmietanę z wieży. Ten duet bez precedensu zakończył się jednak niewesoło. Kurylewicz zapłacić musiał mandat za... zakłócanie spokoju publicznego. Zdania obecnych artystów były podzielone, bo czyż można zakłócić spokój... hejnałem?!

* * * * *

Jan Kurnakowicz

Jan Kurnakowicz, przechodząc kiedyś ulicą w Częstochowie, dał żebraczce całe pęto zakupionej przez siebie kiełbasy. Staruszkę zatkało z wrażenia. Krzyknęła za odchodzącym ofiarodawcą:
- Panie, panie, pan chyba się pomylił! - tyle kiełbasy!?
Kurnakowicz przystanął, uśmiechnął się i odwrócił się, mówiąc:
- Babciu, w Częstochowie też zdarzają się cuda...

* * * * *

Jalu Kurek

Po wieczorze autorskim w jakimś małym miasteczku, w którym Jalu Kurek uczestniczył wraz z satyrykiem Karolem Szpalskim, nastąpiła dyskusja z czytelnikami. W pewnej chwili jakaś panienka poprosiła pana Kurka, aby opowiedział, jak poeta rozpoczyna dzień. Kurek dumnie wypiął piersi i zaczął mniej więcej tak:
- Kiedy pierwsze promienie słońca przenikają przez zielone listowie drzew, spoglądam w okno, budzę się. Następnie wstaję, zbliżam się do okna, wchłaniam świeże powietrze i wówczas serce wypełnia mi radość. Pulsująca żywo przyroda dodaje mi sił i inspiracji do pracy. Więc szybko ubieram się i wychodzę na dłuższą przechadzkę, aby nasycić wzrok bogactwem jej barw, aby nakarmić słuch śpiewem ptaków, protem wracam do domu, siadam do biurka i piszę.
Inna dziewczyna, nie chcąc być gorsza w oczach nauczycielki, zapytała pana Szpalskiego:
- A jak zaczyna swój dzień satyryk?
Szpalski odpowiedział z powagą:
- Robię dokładnie to samo, co mój kolega Kurek, tylko jeszcze wychodząc na spacer myję zęby...

* * * * *

Tadeusz Łapiński

W czasie pierwszego pobytu w Nowym Jorku prof. Łapiński uczestniczył w dyskusjach na temat sztuki, które często odbywały się przy winie. Kiedyś posadzono go obok znanego z ekscentryzmów Salvadora Dali. Łapiński zauważył, że na końcu słynnego wąsika artysty przyczepiona jest autentyczna zawoskowana mucha, nie wytrzymał więc i zapytał:
- Salvadore, powiedz, po co ci ta mucha na wąsie?
- Mój drogi - odpowiedział Dali - to jedyny mój przyjaciel, który nigdy mnie nie zawiedzie...
183
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Zaginął kotek
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Historia milionerki, która nie opuszczała pokoju hotelowego
Przejdź do artykułu Miejska demolka ostatniego kowboja Ameryki
Przejdź do artykułu 12 faktów o pasie cnoty. Rzeczywistość była dość brutalna
Przejdź do artykułu Anegdoty z marszałkiem Piłsudskim w roli głównej
Przejdź do artykułu Oczekiwania kontra rzeczywistość VIII - największa profanacja pizzy
Przejdź do artykułu Jak dobrze zaplanować emeryturę?
Przejdź do artykułu Ludzie, którzy mieli niesamowitego farta
Przejdź do artykułu Satyryczne Podsumowanie Tygodnia LXXIII
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy II

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą