Myślałem, że ssd padł, więc włożyłem drugi. Nic. Wkręciłem talerzówkę. To samo. Nie spadł, nie zalałem go, no nic. Napęd optyczny i pendraki widzi. W sumie mogę go rozkręcić, tylko pytanie czy jest po co.
Jakby to był stary macbook to bym powiedział, że taśma padła (tam był to powód tego, że z systemu znikał dysk). Ale w zwykłym pececie też warto to sprawdzić.
Ssd sprawny, w drugim lapku działa. Nie mam żadnych narzędzi żeby to sprawdzić, ale jak coś jebło na płycie, to leci w śmietnik. Tego już się nie opłaca reanimować.