.. no i będzie ciekawie
Na 150 miejsc wygrana partia PVV dostała 35 ... taka nasza Konfa ... tyle że bez fundamentalizmu religijnego
Lubią kasę, małe podatki, nie lubią EU, nie lubią emigrantów ...ale lubią Żydów

No dobra, ale co wybory mają wspólnego z JM?
A no frekwencja
https://vader.joemonster.org/upload/szl/l_2049809db1c176bwyniki1.jpg

Jak widać takich wyników pozazdrościć mogli by w PRL czy w roSSiji
No do dobra ...aby być uczciwym to nie pełne wyniki (z 2 z 346 ) i to dwie gminy gdzie dużo turystów
https://vader.joemonster.org/upload/szl/20498107c0bf7a2wyniki2.jpg

P.S. PVV 10 lat temu na wybory szło z hasłem "Donieś na swojego Polaka sąsiada" (nawet była strona gdzie można było donosić) , 12 lat temu (Dobry muzułmanin to muzułmanin z dala od Holandii lub martwy )

Holendrzy mają ciekawy system wyborczy. Nie ma u nich instytucjonalnego progu wyborczego (jak u nas 5% lub 8%). Liczbę oddanych głosów dzieli się przez liczbę możliwych do uzyskania mandatów (czyli 150), uzyskując w ten sposób iloraz wyborczy. Przykładowo gdyby oddało głos 1 500 000 ludzi, wówczas iloraz wynosiłby 10 000. Następnie wynik każdej partii dzieli przez ten iloraz. Przykładowo jeśli jakaś partia otrzymałaby 100 000 głosów, wówczas zdobyłaby 10 mandatów. Jeśli jakiś mandaty nie zostały przyznane, wtedy rozdziela się za pomocą doskonale znanej nam metody D'Hondta.

Zaletą, jak i wadą tego systemu jest bardzo silna proporcjonalność - w praktyce próg wyborczy wynosi zaledwie 0,67%. To oznaczałoby, że zdobycie, a nawet zbliżenie się do większości byłoby poza możliwością jakiejkolwiek partii. W praktyce oznaczałoby, że mielibyśmy bardzo rozdrobniony sejm z masą dziwnych ugrupowań politycznych.

@Ferratus i dlatego mamy d'Hondta bo właśnie rozdrobnienie wpływało na kształt Sejmu pierwszych kadencji i zdecydowano, że z dwojga złego lepiej premiować wielkich i obcinać plankton, nawet ze szkodą dla proporcjonalności

@Krzychpl Silne rozdrobnienie to była cecha sejmu I kadencji (1991-93). Jej powodem był brak progu wyborczego oraz zastosowanie metody Sainte-Laguë. W następnych wyborach zastosowano próg wyborczy i metodę D'Hondta, co w rezultacie ścięło większość ugrupowań, a władza na następną kadencję trafiła w ręce SLD, które zdobyło zaledwie... 20,41% głosów.

Co ciekawe, o ile próg wyborczy towarzyszy nam nieustannie do dzisiaj, to w jednych wyborach zastosowano metodę Sainte-Laguë. Żegnająca się z władzą AWS tuż przed wyborami 2001 zmieniła ordynację wyborczą, aby pełnia władzy nie dostała się w ręce będącej wówczas u szczytu potęgi SLD. W rezultacie mimo bardzo dobrego wyniku wyborczego (41%, podczas gdy druga w kolejności poparcia PO miała zaledwie 12%) zdobyli jedynie 216 mandatów i byli skazani na koalicję. Gdyby w tamtych wyborach obowiązywał D'Hondt, mieliby 245 mandatów, czyli więcej niż miał kiedykolwiek PiS.

@Ferratus doskonały przykład jak to "siły dobra" "elegancko" i "praworządnie" rozstają się z władzą po tym jak swoimi rządami narobią syfu

@Ferratus - mała poprawka. W 1993r. czerwoni zrobili koalicję z PSL.

@Peppone Raczej uzupełnienie niż poprawka - nigdzie nie napisałem, że zdobyli władzę samodzielną. To się udało dopiero PiS-owi w 2015 i 2019. W tej kadencji wróciliśmy niejako do stanu normalnego, czyli niemożności sprawowania władzy bez zawiązania koalicji.

@Ferratus wciąż można się bawić w rządy mniejszościowe, ale do tego trzeba mieć choćby minimum wydolności "honorowej" i ludzi którzy poprą wotum zaufania i odrzucą ewentualne wotum nieufności, choć w pozostałych sprawach głosować będą case by case

@Krzychpl No to największą wydolność honorową jak na razie miał PiS, bowiem w obowiązującym porządku konstytucyjnym tylko im udało się sformować rząd mniejszościowy na początku kadencji (w 2005, kiedy poparła ich Samoobrona, LPR i PSL). Drugim rządem mniejszościowym był z trudem sformowany rząd Marka Belki pod koniec V kadencji sejmu.

@Ferratus wtedy jeszcze mieli na fali sukcesu i pokonania "czerwonej zarazy" i "zdrady koalicyjnej" platfusów
a teraz trąci od nich pisiorem po tym jak próbowali połknąć koalicjantów i zgarnąć pulę w przedterminowych wyborach
karma is a bitch

@Krzychpl To było później. Koalicja powstała dopiero w połowie 2006 roku (a wcześniej był nieudany pakt stabilizacyjny). Rząd Marcinkiewicza powstał jako mniejszościowy.

@Ferratus przecież "koalicja" POPiS powstała przed wyborami, a potem się wyjebała, bo PiSPO głupio brzmi

@Krzychpl POPiS też by nie powstało. Żaden - ani Tusk, ani Kaczyński - nie chciał być tym drugim.

@Ferratus ja to wiem, Ty to wiesz, ale wyborcom wmawiano co innego
nie ukrywajmy, tylko widmo kolejnej kadencji pisiorów pozwoliło na częściowe ograniczenie/ukrycie ambicji Donka, ale i tak narracja była prowadzona jaka była prowadzona, ten koleś nie był w stanie znieść drugiego miejsca nigdzie (vide porażka z Geremkiem, Zimnym Leszkiem czy gnojenie każdego kontrkandydata do objęcia schedy przywódcy w PO kiedy w końcu i tak poszedł "eurokratować")

@Krzychpl Myślę, że nie ma sensu porównywać Donka z dzisiaj do tego sprzed nastu lat. Dawny Donek prędzej by własną rękę zjadł niż zachęcił do głosowania na konkurencję - a przecież 3D zrobiła rewelacyjny wynik w dużej mierze dzięki jego zachętom, aby głosować 3D, bo jak ta spadnie pod próg, to PiS będzie miał murowaną trzecią kadencję. Wcześniej był zdumiewająco koncyliacyjny np. przy konstruowaniu paktu senackiego - daleko bardziej niż cztery lata wcześniej Schetyna.

Albo złagodniał na starość, albo coś się za tym kryje.

@Ferratus tak, zrozumiał, że grozi mu scenariusz z 2015, z wygraną pisiorów i spadkiem co najmniej jednej listy pod próg, bo ludzie prędzej skisną niż zagłosują na platfusów, co też innymi słowy napisałem wyżej
ale i tak na początku był browbeating do jednej listy

@Ferratus [w nawiązaniu do AWS]
i dlatego dziwię się, że można sobie zrobić zmiany w ordynacji wyborczej tak po prostu na następną kadencję. Powinien być okres karencji wynoszący jedną kadencję - byłoby mniej chętnych do majstekowania, a jeśli już to bardziej by próbowano naprawiać i wyrównywać szansę licząc na wybory po przerwie kadencyjnej.

@wisz-nu Masz rację, ale w praktyce nie jest to już problem. Ostatnia zmiana ordynacji do sejmu nastąpiła za rządów SLD 20 lat temu (kiedy przywrócono D'Hondta - na ich własną zgubę), a do senatu 13 lat temu, kiedy wprowadzono za rządów PO-PSL JOW-y do senatu. PiS tak panicznie bał się oskarżeń o sfałszowanie wyborów, że nic nie grzebał w ordynacji. Inna sprawa, że obecna ordynacja jest im na rękę.

@Ferratus poza tym zdaje się jest karencja, półroczna, dlatego kopertowe były problemem, a i ważność nieodbytych w maju, ale dopiero lipcu i sierpniu była dyskusyjna

zresztą praworządna Europa albo zmieni kurs, albo prawa wyborcze, bo takich wyłomów jak Polska i Węgry robi się więcej, vide główny temat wątku, czy Niemcy i Austria, czy last but not least, enfant terrible, Trump
https://wydarzenia.interia.pl/felietony/news-ciemna-strona,nId,7174416