Obecność przyjaciół w naszym życiu jest bardzo ważna, a czasem wręcz niezbędna. Szczególnie gdy kończy nam się kasa na jedzenie, a do końca miesiąca zostało jeszcze zbyt wiele czasu, by myśleć o głodzeniu się. Owszem, nasz bliski przyjaciel jest prawdopodobnie w identycznej sytuacji, więc nie ma co prosić go o kasę. Można by ewentualnie zastanowić się nad zjedzeniem przyjaciela, ale w dłuższej perspektywie będzie to zupełnie nieopłacalne, ponieważ od biedy jedzenie da się jakoś zdobyć, choćby zjadając sąsiada, ale już utrata przyjaciela może mieć dla nas przykre – i długofalowe – skutki zarówno w sferze psychicznej, jak i fizycznej. Badania naukowców z Harvardu wskazują bowiem, że brak przyjaciół w naszym życiu prowadzi do poważnego uszczerbku na zdrowiu z zawałem i udarem włącznie.

Badacze porównali stan zdrowia osób z różną liczbą znajomych i członków rodzin. Okazało się, że ludzie, których relacje społeczne obracały się wokół mniej niż 5 osób, mieli podwyższony o 20% poziom fibrynogenu – białka zatykającego naczynia krwionośne. Fibrynogen uwalniany jest często przez organizm w reakcji na sytuację stresową, a do takich – co potwierdziły inne badania – często prowadzi poczucie samotności. Już wcześniej odkryto powiązanie samotności z osłabieniem układu odpornościowego, podwyższonym ciśnieniem i w konsekwencji przedwczesną śmiercią. W kwietniu 2016 roku ukazały się wyniki analizy, którą badacze z University of York przeprowadzili na 23 badaniach z udziałem 181 tysięcy osób na przestrzeni 21 lat. Z analizy wyszło, że samotni ludzie mają o 30% większe ryzyko zawału i udaru. Nie można wykluczyć, jak twierdzą autorzy analizy, że to kiepski stan zdrowia powoduje, że ludzie nie chcą się socjalizować, niemniej jednak problem narasta i pojawiają się głosy, że samotność należy uznać za jeden z większych problemów medycznych naszych czasów.

Dlatego wychodząc na kolejną imprezę możesz powiedzieć, że to wszystko dla twojego dobra.