Mistrzowie Internetu CCLXI - Średnia emerytura w Polsce wynosi 11 000 złotych
Kosciarz
·
7 grudnia 2019
114 181
416
94
W dzisiejszym odcinku m.in. ile wynosi najniższa i najwyższa emerytura w Polsce; dlaczego pewna fryzjerka ma problemy ze znalezieniem pracy; czy jest taki zawód, który wykonuje kobieta, a nie ma on odpowiednika męskiego oraz do oglądania jakich scen nie można zmuszać innych.
Czasy Związku Radzieckiego, rok 1984. Pewien bardzo pracowity mieszkaniec Doniecka (i przy tym dość bogaty) postanowił zakupić sobie samochód. A ponieważ nie bardzo podobała mu się przestarzała rodzima produkcja, to poprosił znajomego marynarza, by ten kupił i sprowadził mu jakieś przyzwoite auto.
Człowiek ów bardzo długo rozważał co kupić. W końcu wybór padł na 5-letnią Toyotę Crown Mark II sprowadzoną z Japonii, z kierownicą po prawej stronie. Właściciel jeździł samochodem dość niewiele, a kiedy Związek Radziecki chylił się ku upadkowi i przestępczość bardzo wzrosła, człowiek ten postanowił, że nie będzie trzymał samochodu na wolnym powietrzu i postanowił go na jakiś czas zwyczajnie zamurować. Do podjęcia takiej decyzji skłonił go także fakt, iż przez 11 miesięcy w roku przebywał poza domem i nie chciał narażać swojej perełki na ataki wandalizmu lub kradzież.
Tak naprawdę było się czego obawiać. Samochód był wyposażony w wolnossącą jednostkę Diesla serii L o pojemności 2,2 litra i mocy 72 KM. I nie muszę chyba tłumaczyć, że silnik ten uważany jest za nieśmiertelny. W chwili zamurowania auto miało przebieg 80 000 km (z czego większość w Japonii). Czyli silnik był ledwo co dotarty.
Samochód wyposażony był także w klimatyzację (marzenie wśród współczesnych mu kierowców Wołg i Ład), a także w jonizator powietrza. Dodać należy także wysokiej klasy sprzęt audio (przed zamurowaniem radio zostało wyjęte przez właściciela, a w jego miejsce pojawiła się zaślepka), wspomaganie kierownicy czy skórzana tapicerka (a nie ze skaju, jak w ówczesnych autach z ZSRR). Czyli, można powiedzieć, pełen luksus.
A potem człowiek ten podupadł na zdrowiu, przeszedł na emeryturę, aż w końcu zmarł. O samochodzie pamiętała wnuczka tego człowieka, która odziedziczyła samochód i wystawiła auto na aukcji. Samochód można było obejrzeć tylko przez malutkie okienka w ścianie, a zwycięzca musiał rozebrać ścianę i usunąć gruz na własny koszt. Wnuczka nie znała ani marki, ani modelu, wiedziała tylko, że samochód tam jest. Poniższe zdjęcie przedstawia to, co można było zobaczyć przez okienko (a w zasadzie przez wywietrznik). Co ciekawe - by się dostać do owych wywietrzników, też trzeba było rozebrać dość sprytną konstrukcję, która miała zabezpieczać samochód przed wilgocią.
Również z tyłu był podobny wywietrznik i widać było równie mało.
Kupujący postanowił zaryzykować i oto po usunięciu ściany i zasłon jego oczom ukazała się ta Toyota. Przestała za ścianą 23 lata, a po wyprowadzeniu jej na światło dzienne okazało się, że jest w doskonałej kondycji technicznej. Bez rdzy, tapicerka jak nowa, wszystkie części fabrycznie oryginalne. Nawet tarcze hamulcowe okazały się być w stanie bardzo dobrym. Jak widać perełki motoryzacji można znaleźć wszędzie. I chyba każdy fan moto marzy o takim znalezisku...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą