11:00 Cholera, jak boli głowa! I jeszcze te słońce. Chyba trzeba wstawać.
12:00 Siano skoczył po piwo na śniadanie, w tym czasie Mielonka, Zioło i ja wypaliliśmy po joincie. W przedpokoju leżą jakieś dziewczyny i gitara. Aaaaa tak, przecież jesteśmy kapelą.
13:00 Przyszedł Siano, śniadanie niestety wypił sam, mówi, że 14 butelek na czterech i tak by nie starczyło. Palimy więc następnego jointa i myślimy co dalej...
14:00 ...nic, w dodatku skończyła się trawa. Mamy na szczęście żelazną rezerwę haszu, do obiadu jakoś pociągniemy.
15:00 Eureka, mamy przecież jeszcze kanister wódki w lodówce, obiad zatem z głowy.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą